czwartek, 27 grudnia 2012

Żaby dla "Żabki" Pana Jacka

Jak to często bywa, "natchnienie" na kupowanie prezentów dopada nas dość późno np. na kilkanaście dni przed Wigilią. Właśnie w takim okresie odezwał się do mnie Pan Jacek. Bardzo spodobał mu się Ropuch Stefan, którego pokazałam wam już jakiś czas wcześniej i chciał żebym zrobiła takiego samego dla "jego Żabki". Byłam przekonana, że z wyrobieniem się na czas będzie ciężko, jednak udało się. Do portfelika Pan Jacek dokupił także zakładkową wersję Stefana, która leżała w moim kartonie pełnym różnych szydełkowych tworów. 
Oto jak wyglądały efekty mojej przyspieszonej pracy: 





Pan Jacek był usatysfakcjonowany, chociaż niestety relacji z odczuć "jego Żabki"  nie otrzymałam, a szkoda :(

Jutro pokażę wam zamówienie Pani Marty, które złożyła u mnie przed Świętami. 

Pozdrawiam gorąco!!

środa, 26 grudnia 2012

"Jak pies z kotem"

To powiedzenie niekoniecznie musi oznaczać brak harmonii :) Zamówienie na właśnie taki kocio-psi zestaw złożyła u mnie Dagmara prowadząca bloga Rozterki młodej matki. Miałam dla niej stworzyć dwie zakładki - pierwsza miała przypominać maskotkowego kotka, którego lubi jeden z jej synów, kolejna miała natomiast przedstawiać ulubione zwierzątko drugiego synka Dagmary - labradora Badiego. Otrzymałam mailowo zdjęcia pierwowzorów i przystąpiłam do pracy :)
Najwięcej problemu było z odpowiednim dobraniem takiego koloru, by pasował do umaszczenia zarówno labradora jak i kotka z fotografii nadesłanych przez Dag. Wszystko jednak wyszło na plus dzięki nieocenionej Pani pracującej w mojej ulubionej olsztyńskiej pasmanterii :)

Niestety, mogę wam pokazać jedynie efekty mojego dziergania, ponieważ maila ze zdjęciami pierwowzorów nieopatrznie skasowałam ==" 

Oto moje twory: (wybaczcie marną jakość, wszystko było załatwiane "na szybko" i zdjęcia musiałam wykonać komórką)

  







Mam nadzieję, że zakładki spodobały się maluchom :)

Jutro - prezentacja podarków, które zamówił u mnie Pan Jacek. 
/me podśpiewuje pod nosem "Zielono mi..."

Pozdrawiam!!

PS Mam nadzieję, że wasze Święta udały się, że atmosfera była miła, spokojna no i radosna :) Jestem bardzo ciekawa waszych prezentów i świątecznych przygód :D

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dla Pani Grażyny

Dwa tygodnie temu moją mamę odwiedziła jej znajoma - Pani Grażyna. Owa koleżanka, odkąd ją znamy, kultywuje zwyczaj dawania nam prezentów przy każdej możliwej okazji. Mama postanowiła poprosić mnie o wykonanie czegoś kreatywnego dla swojego gościa. Postanowiłam, że zrobię dla niej nie coś na szydełku, a...spinacze do bielizny. Oczywiście nie chodzi tu o wyrzeźbienie ich własnoręcznie, a o ozdobienie drewnianych klamerek metodą decoupage. Podobne zrobiłam jakiś czas temu dla babci w prezencie świątecznym, dlatego mamie bardzo spodobał się ten pomysł. 
W najlepszym znanym mi sklepie dla artystów w Olsztynie zakupiłam różne serwetki, a drewniane spinacze nabyłam w pobliskim supermarkecie. Po powrocie do domu od razu przystąpiłam do pracy. Wykonałam pięć kompletów, czyli 10 spinaczy. Każda para została ozdobiona innym wzorem, a oto efekty:











Dla babci zrobiłam sześć kompletów. Wyglądają one tak: 








Przy okazji swojej wizyty, Pani Grażyna zakupiła u mnie także trzy zakładki do książek :D







Te trzy maluchy były w moich zbiorach od jakiegoś czasu. Cieszę się, że znalazły wreszcie dom i mam nadzieję, że będą długo służyć swojej nowej właścicielce!

Pozdrawiam was gorąco!!

środa, 12 grudnia 2012

Róże w środku zimy

Jakiś czas temu odkryłam portal Ravelry. Zarejestrowani tam użytkownicy zamieszczają na nim masę projektów wydzierganych na drutach i na szydełku. Zamieszczają także wiele płatnych i darmowych tutoriali. Co prawda na drutach robić nie potrafię, jednak duuuużo projektów szydełkowych mam dodanych do mojej "to do" listy :) Jednym z takich przedmiotów był ocieplacz na imbryk. Urzekł mnie tak bardzo, że postanowiłam go zrobić w pierwszej kolejności. Postanowiłam go jednak nieco zmodyfikować wersję Leahi, autorki projektu. 

Tak wyglądał oryginał:


A tak moja wersja tego ocieplacza:






Jakiś czas temu dostałam od koleżanki mojej mamy włóczki. Były dość wiekowe, jakość nieszczególna  ale w zupełności nadawała się do takiego projektu.
Zależało mi, żeby część okrywająca dzbanek, była zrobiona luźnym ściegiem. Podobają mi się przedmioty zrobione właśnie w taki sposób :)
Praca nie była zbyt trudna, jednak musiałam nieco przerobić oryginalny wzór, by pasował na moje naczynie. 
Najbardziej podobają mi się różyczki! W ferworze robótkowania, z jednego kwiatka zrobiłam sobie również broszkę :)
A jak wam podoba się mój twór? 

Pozdrawiam gorąco!!

wtorek, 11 grudnia 2012

Herbata z dostawą do domu

Chciałam się (troszkę nieskromnie) pochwalić wygraną w konkursie organizowanym przez firmę Big-Active. W konkursie można było brać udział na wielu portalach. Najlepszy zestaw, który można było wygrać, był dostępny chyba na facebooku. Oprócz trzech herbat i kubka termicznego, do paczki dołączona była również herbata skomponowana przez osobę wysyłającą zgłoszenie, ale że ja "twarzoksiążki" nie uznaję i konta nie posiadam, postanowiłam spróbować swoich sił na stronie Gazety.pl. Zgłosiłam do konkursu projekt, złożony z kilku zdjęć moich szydełkowych prac. W opisie napisałam także, że ogromne szczęście daje mi fakt, gdy inni cieszą się z otrzymanych rzeczy, które wykonałam. Wysłałam wszystko i zostało mi czekać. Po sporym czasie otrzymałam maila obwieszczającego mi wygraną, a jeszcze później przysłano do mnie oczekiwaną przesyłkę. 
Uradowana "dopadłam" do paczki. Znajdowały się w niej trzy zielone herbaty w różnych smakach (malinowa, malina i marakuja, a także cytryna z pomelo) oraz kubek termiczny. Tak wyglądał zestaw świeżo po odpakowaniu:




Postanowiłam od razu wypróbować smak herbaty i kubeczek. No i niestety okazało się, że wszystko nie jest takie różowe. Po wsypaniu herbaty do kubka i zalaniu jej wodą o temp. 90 stopni okazało się, że w ogóle nie izoluje on ciepła, a nagrzewa się. Od razu parzył, a brak ucha uniemożliwiał podniesienie go gołą dłonią. Rozczarowało mnie to bardzo, ponieważ zdecydowanie utrudnia to transport takiego kubka - to raz. Dwa - wylot herbaty zamykany był na przesuwany płaski kawałek plastiku, który w ogóle nie był szczelny. Nawet po lekkim przechyleniu kubka, pokrywka przeciekała. Trzy - kubek po zalaniu  herbacianych liści zaczął okropnie śmierdzieć plastikiem. Nie dało się z niego pić.  Szkoda :( 
Ogólnie - fajnie, że ktoś docenił moje prace i udało mi się wygrać. Szkoda jednak, że kubek okazał się zupełnie nieprzydatny. Herbaty nieco uratowały sytuację swoim dobrym smakiem. Smutno mi tylko, że pozornie najfajniejszy element okazał się kompletnie bezużyteczny. 

No, to tyle mojego marudzenia ;)
Pozdrawiam!!

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Wymiana z Ben

Na początku listopada postanowiłyśmy z Ben zorganizować wspólną wymianę. Pomysł wyszedł w sumie z mojej strony, a był spowodowany gapiostwem. Przegapiłam licytację przedmiotów uszytych przez Ben, a bardzo mi się spodobały. Postanowiłam więc "załatwić" je sobie w inny sposób ;) Ustaliłyśmy mailowo, jakie przedmioty chcemy dostać, choć żadna nie zrezygnowała także z prawa do niespodzianki. Miałam koniecznie wykonać zakładkę ciasteczkowego potwora, a reszta należała już do mojej inwencji. Poprosiłam tylko, o wybór wymienionych przeze mnie kolorów. Po pytaniach, jakie Ben zadała mi przy okazji nominacji w wyróżnieniu, domyśliłam się, że lubi kawę, dlatego przygotowałam dla niej "sakiewkę" na saszetki z kawą. Doszyłam do niej malutki ceramiczny kubeczek w kolorze ciemnej zieleni, żeby odróżniał się od reszty.
Wydziergałam także nieco inną zakładkę, bo białego narcyzka przyszytego do dużego spinacza do papieru :) Przemyciłam do paczki również trochę swojego zamiłowania do herbaty. 
No i tu na jaw wyszło moje kolejne gapiostwo. Otóż zapomniałam zrobić zdjęcia moim wymiankowym przedmiotom :( Dobrze, że Ben zgodziła się udostępnić mi swoje zdjęcie. 


Od Ben dostałam natomiast zamówiony chustecznik, a reszta miała pozostać niespodzianką. Po rozdarciu koperty moim oczom jako pierwszy ukazał się śliczny kotek :D Przyszły również zamawiane kwiatki, z których dwa na pewno przerobię na broszki.


Wymianę uważam za udaną i dziękuję za udaną zabawę!!

Pozdrawiam gorąco!

piątek, 7 grudnia 2012

Trąba do góry!

Mikołajki już za nami. Moje minęły bardzo miło, jednak dorwało mnie paskudne choróbsko i zwlekanie tyłka z łóżka stało się nie lada wyczynem :P Teraz (czyli kilka aspiryn, tabletek i herbatek później) jest już lepiej. Udało mi się nawet zebrać trochę energii i pojechaliśmy z M. do teściów :)
Mikołajkowe prezenty nie były może spektakularne, ale dały mi zdecydowanie dużo radości. Od M. dostałam czwarty, a zarazem ostatni tom serii Jarosława Grzędowicza pt. "Pan Lodowego Ogrodu". Była to dla mnie duża niespodzianka, ponieważ tak długo na niego czekałam, że zupełnie przestałam się interesować terminem jego wydania. Często wydawca zawodził mnie również, ponieważ ciągle wznawiali książki zmieniając przy tym ich oprawę graficzną. Zwykle nikt nie zawracał sobie głowy kontynuowaniem pewnego wzoru okładek; wprowadzali nowe i nie przejmowali się czytelnikami, którzy płacili za serię książek. Byłam przekonana, że tak będzie i tym razem, a mój czwarty tom będzie odstawał od reszty. Ktoś w Fabryce postanowił jednak pomyśleć logicznie i wydać książkę również w "starej" wersji. Sprawili mi tym ogromną radochę :) Teraz ta ponad 800 stronicowa "kobyła" idealnie wkomponowuje się we wcześniejsze tomy. 
Dzień Świętego Mikołaja to jednak nie tylko otrzymywanie prezentów, ale także ich dawanie. M. dostał ode mnie świetne bokserki ozdobione wzorem Supermana :D Śmiechom i żartom po założeniu tej "super bielizny" nie było końca. 

Szósty grudnia w tym roku zaczął się dla mnie, o wiele wcześniej, bo już w listopadzie. To własnie wtedy sporo osób złożyło u mnie prezentowe zamówienia. Jedną z nich była Miss_Kerly, która poprosiła mnie o stworzenie...słonia! Ale tym razem nie zakładkowego, a maskotkowego. Miał być on podarunkiem dla  malucha o imieniu Bartek. Po zatwierdzeniu przez nią mojego projektu i dogadaniu szczegółów zabrałam się do pracy. Po raz pierwszy szydełkowałam tak dużą maskotkę. Słoń mierzył ponad 30 centymetrów i koniecznie musiał być zielony :)
Postanowiłam dodać również mały akcent od siebie. W związku z nadchodzącym chłodem, słonik otrzymał ode mnie fioletowy szalik zapinany na gwiazdkowy guziczek.

Oto zielony "trąbacz" w całej krasie :







Fantek, bo tak nazwany został słoń, dotarł już do Bartka i jak ujęła to Kerly:
"Ulubiona zabawa Bartka z Fancikiem to macanie jego trąby i uszu :D"
Bardzo cieszę się, że stworzona przeze mnie zabawka dała małemu trochę radości :)
Słoń Fancik w swoim nowym domu (dzięki uprzejmości Miss_Kerly)

Bartek z Fancikem (dzięki uprzejmości Miss_Kerly)
Mam nadzieję, że kilka innych prezentów stworzonych przeze mnie w ramach  zamówień na Święta Bożego Narodzenia, również dadzą obdarowanym wiele uśmiechu! A skoro mowa o innych zamówieniach - już niedługo pokażę wam wymianę, jaką zrobiłyśmy z Ben jakiś czas temu :)

Pozdrawiam gorąco spod kołdry! ;)