czwartek, 31 stycznia 2013

"Wzięło mnie" na słodkie :D

Słodkie, może nie w sensie smaku i jedzenia, ale określenie wydaje mi się adekwatne :) 
Podczas gdy moja mama była w szpitalu i zostaliśmy w mieszkaniu sami z M., przez dwa dni wpadłam w tzw. twórczy szał. Pomysłów było wiele, a godzin na zegarze zdecydowanie zbyt mało. Potrafiłam szydełkować kilka godzin pod rząd, zjeść coś dopiero po reprymendzie mojego M. po czym znów wracać do dziergania. 
W wyniku tego (jak nazwał to M.) "dzierganego amoku" powstały: 


Już od dawna chciałam mieć takie babeczkowe podkładki pod kubki, ale wcześniej jakoś nie miałam weny do wydziergania ich :)




Babeczkowy ocieplacz na kubek, a tak, żeby było do kompletu!




No i tu może niekoniecznie słodki, ale moim zdaniem uroczy prototyp osłonki na jajko:





Mam nadzieję, że moje twory przypadły wam do gustu :) 

Pozdrawiamy z M.!


PS Przepraszam, że zaniedbałam blogi wielu z was i nie odwiedzałam, ale przez tą sprawę z chorą mamą kompletnie nie miałam głowy do siedzenia przed laptopem. Jednocześnie dziękuję wam moje Panie za wsparcie i zrozumienie w sprawie operacji mojej mamy. Ci którzy wiedzieli - pomogli mi swoimi ciepłymi słowami, Ci którzy nie wiedzieli też pomogli mi na swój sposób, bo mogłam z nimi rozmawiać o zupełnie innych rzeczach i dzięki temu nie denerwowałam się przez cały okres pobytu mamy w szpitalu. Dzięki wszystkim jeszcze raz!

środa, 23 stycznia 2013

Szydełka nie muszą być nudne!

W połowie października powzięłam postanowienie: uzupełnię moją kolekcję szydełek o wszelkie brakujące rozmiary, jakie tylko znajdę! Idea była piękna i słuszna, tylko fundusze niezbyt pozwalały na takie przedsięwzięcie, a i czasu na pamiętanie o nim też było jakoś mało. Będąc "na fali", zdarzyło mi się kupić tylko jedno - bambusowe w rozmiarze 8 mm. 
Okazja do całkowitego spełnienia mojego marzenia przyszła podczas świąt Bożego Narodzenia - budżet został wtedy nieco podreperowany i mogłam sobie pozwolić na pełne zrealizowanie  planu :)
Posiadałam wiedzę na temat cen (które swoją drogą, nie należą do niskich, przynajmniej jeśli idzie o grubsze szydełka) i rozmiarów szydełek dostępnych w olsztyńskich pasmanteriach, postanowiłam więc dokonać zakupów w internecie. W poście "A zaczęło się od pokrowca..." pisałam już o rozmiarach, które otrzymałam po świętach. W między czasie dokupiłam także rozmiary 2,3 mm, 2,5 mm , 3,25 mm, 4,5 mm, no i największe szydełko jakie udało mi się zdobyć - 15 mm! 
Ucieszona zaczęłam układać sobie moje zakupy według kolejności i stwierdziłam, że zakupione większe szydełka są...nudne! 7, 9 i 10 miały barwę kremową, a 12 i 15 były szare :/ Nie lubię monotonii i chciałam, by każde z nich było szczególne i wyróżniało się. Po chwili namysłu postanowiłam zaryzykować i nieco je urozmaicić. Ryzyko polegało na pomalowaniu plastikowych jedynymi "farbami" jakie posiadam czyli lakierami do paznokci. Robiłam to pełna niepewności, bo gdyby coś poszło nie tak, plastik mógłby zmatowieć, zrobić się porowaty i szydełko mogłoby nadawać się do wyrzucenia. Wybrałam jednak kolory, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam malować! Oto efekty:






  



Po pomalowaniu plastikowych w jednolity motyw przyszła pora na cętki! Ten wzór jakoś nigdy wcześniej mi się nie podobał, jednak niedawno przypadł mi do gustu w wersji kolorowej! Postanowiłam ozdobić tęczowymi plamkami aluminiowe szydełko 12 mm. Plastikowe rączki szydełek 2,3 i 2,5 mm również opatrzyłam cętkami, jednak w nieco innych barwach :D
Oto one:






Szydełko 15 mm stanowiło największe wyzwanie. Było najdroższe ze wszystkich zakupionych przeze mnie, a jednocześnie wykonane z plastiku dlatego nie mogłam sobie pozwolić na jakąkolwiek metodę, która mogłaby się nie powieść. Poszperałam wtedy trochę w moich serwetkach do decoupage'u i poczyniłam coś takiego:







Szydełko zabezpieczyłam lakierem do drewna, by jego powierzchnia była gładka i okleiłam u dołu diamencikami do paznokci. 
W przypadku bambusowej "ósemki" połączyłam lakier do paznokci z diamencikami: 





Mam nadzieję, że spodobały się wam moje pomysły na urozmaicenie takiego prostego przedmiotu jakim jest szydełko i że post nie dłużył się podczas czytania :)  Nie mogłam się jednak oprzeć i musiałam się pochwalić moimi tworami ^^"
Teraz pozostało mi tylko sfinalizować kolejne pragnienie i uszyć pokrowiec na moje "haczyki" :D Chodzi o coś takiego:



W związku z tym, że szycie nie jest jednak moją mocną stroną, poproszę teściową o pomoc. Teściowa, która jest krawcową - to jest to! :D Muszę tylko kupić trochę materiału z ładnym motywem, ale przyjdzie i na to pora ;)

Pozdrawiam was serdecznie!!

PS Coraz częściej bawię się decoupagem i zrobiłam ostatnio komplet spinaczy dla narzeczonej znajomego. Wyglądały tak: 



Paczka dotarła do odbiorcy bez problemu, jego dziewczyna ponoć uradowana więc i mnie nie pozostaje nic innego jak tylko cieszyć się, że po raz kolejny moje wyroby dały komuś radość :D

PPS Witam nowych obserwatorów: Morrorę i Artsajkę! Miło mi, że dołączyłyście! ^^

piątek, 18 stycznia 2013

Coś za coś czyli wymiana z Butterchilli :D


Pod koniec grudnia przeglądałam sobie bloga Panny Butterchilli, która tworzy cudowną biżuterię z koralików. Zazdroszczę jej cierpliwości! O świetnych pomysłach nie wspomnę ;) 
Pomimo tego, że obserwowałam jej bloga od dawna, jakoś nigdy wcześniej nie miałam czasu przejrzeć go "od deski do deski". Po Świętach zrobiło się jednak nieco luźniej i w końcu mogłam sobie pozwolić na zobaczenie każdego posta.  
Podczas oglądania zauroczyły mnie dwie pary kolczyków zrobionych przez wprawne dłonie AniPo udanej transakcji, którą przeprowadziłyśmy kilkadziesiąt dni temu, przekonałam się, że można jej śmiało zaufać i zaproponowałam wymianę :) Moim życzeniem było otrzymanie wybranych par nausznej biżuterii, natomiast Ania zażyczyła sobie dobermanową zakładkę i ocieplacz na kubek w kształcie Liska. 
Lubie sprawiać ludziom niespodzianki i dorzuciłam do koperty także wykonaną przez siebie broszkę!

Tak wyglądała zawartość przesyłki wysłanej do Butterchilli








Dorzuciłam też coś na osłodę życia ;)

A tak prezentują się przecudne kolczyki, które dostałam w zamian za moje twory:

- Tą parę pokochałam od pierwszego spojrzenia! Zauroczyły mnie do tego stopnia, że nawet pojawiły się w moim śnie :D

Zdjęcie dzięki uprzejmości Butterchilli


- Kokardki dostrzegłam na blogu Ani już jakiś czas temu, ale wcześniej nie miałam śmiałości, żeby zaproponować wymiankę. Kolory tych wybrał M. Jego ulubione barwy to własnie czerwony i czarny :)
Zdjęcie dzięki uprzejmości Butterchilli

Obydwie pary ujrzały już moje ukochane, olsztyńskie miejsca i wywołały nie lada sensację i zazdrość wśród znajomych!

Post edytowano

Zupełnie zapomniałam o dodatku niespodziance, który Butter dołączyła do paczki!! Te nerwy mnie kiedyś wykończą, a na starość z pewnością będę cierpiała na Alzheimera ==" Przepraszam! Już naprawiam błąd!

Oto cudna bransoletka gratisowa:



Dziękuję serdecznie za udaną zabawę no i mam nadzieję, że nie będzie ona nasza ostatnią!

Pozdrawiam was gorąco!

PS Pragnę gorąco powitać Ewę i MiMi, które dołączyły do grona obserwatorów Bonsai'owych robótek!

środa, 16 stycznia 2013

Z włóczkowych resztek znalezionych u teściowej...

...mogą powstać całkiem użyteczne rzeczy :)



Co prawda, wełenki znalezione przeze mnie w domu teściów nie powalały jakością czy różnorodnością były jednak niezwykle użyteczne! Niektóre z motków leżących w wielkim wiklinowym koszu liczyły sobie 25 lat!
Wybrałam spośród nich te, które najbardziej mi się podobały i postanowiłam z nich zrobić saszetki na herbatę. Staram się nie rozstawać z herbacianymi torebkami/listkami i zawsze noszę je w torebce. Bywało jednak tak, że woreczki strunowe w których nosiłam swój ulubiony herbaciany susz otwierały się, a wtedy cała zawartość szła na marne. Postanowiłam temu zapobiec i wydziergałam sobie dwa pokrowczyki. Oto i one:



Pośród wełen znalazł się też duży motek różowego kordonka, który świetnie nadawał się do zrobienia ozdobnej różyczki!


Niebieski przeznaczyłam na herbaty pakowane oddzielnie w papierki ochronne




Kremowy służy mi do noszenia woreczków z herbatą liściastą i ulubionymi smakami zwykłej herbaty torebkowej :) Postanowiłam go również nieco urozmaicić i doszyłam z boku malutki ceramiczny kubeczek :D

Robienie saszetek dało mi wiele frajdy! Podczas rozmów z teściową okazało się, że błękitna włóczka, z której zrobiłam pierwszą saszetkę została jej po zrobieniu beretu, a druga - kremowo błyszcząca miała być przeznaczona na bluzkę, ale jakoś nie wyszło :P Osobiście nie wyobrażam sobie noszenia takowej wykonanej z którejkolwiek z tych wełen, ponieważ okropnie "gryzą"! Ja bym się chyba wściekła nosząc coś takiego :P

We wspomnianym przeze mnie koszu jest jeszcze wiele innych wełen, które na pewno wykorzystam do zrobienia innych rzeczy!



To tyle na temat tworów wykonanych jakiś czas temu. 
Pozwolę sobie na odrobinę prywaty i podziękuję oficjalnie Kasi z Kasiulkowych prac szydełkowych za wcielenie mnie do projektu wspierania początkujących twórców! Kasia zamieściła na swoim blogu wywiad ze mną oraz zaprezentowała tam moje prace. Jestem jej za to niezmiernie wdzięczna! W związku z tym artykułem zmieniły się nieco statystyki na moim blogu, a przedstawiają się następująco:

- pobity został rekord dziennej liczby wyświetleń! W dniu publikacji posta u Kasi, mojego bloga wyświetlono aż 193 razy!
- do grona osób obserwujących Bonsai'owe robótki przybyło 10 osób! Witam was wszystkie i mam nadzieję, że moje prace będą się wam podobały!

Dziękuje jeszcze raz za zauważenie mnie i uznanie!


Pozdrawiam was gorąco!

sobota, 12 stycznia 2013

Mix dla Pani Magdy

Prezentacji przedświątecznych zamówień ciąg dalszy :) Tym razem pokażę wam zakładkowy zestaw, który powędrował do Pani Magdy. 

Na krótko przed Świętami Bożego Narodzenia otrzymałam maila, z pytaniem o możliwość wykonania zakładki "Arielki". Stwierdziłam, że zrobienie takiej syrenki nie będzie problemem, a w miarę wymiany maili Pani Magda decydowała się na kolejne zakładkowe egzemplarze. Ostatecznie stanęło na trzech sztukach: syrence Ariel, Wampirku Władku i białym kotku w czarne łatki. 
Nadmieniłam także, że przesyłkę będę mogła zacząć realizować dopiero po Świętach, jednak ta kwestia nie stanowiła problemu. 

Wyzwanie pojawiło się, przy dzierganiu Władka, a dokładniej - jego wampirzych kłów. Mój prywatny egzemplarz, ma je zrobione z kawałka białego plastiku, który jest doklejony do robótki. Nie jest to jednak trwałe rozwiązanie i mogłoby sprawić Pani Magdzie kłopot. Musiałam wymyślić takie ząbki, które będą wyglądały niezwykle realistycznie (pod względem zakrwawienia oczywiście ;] ). Własnie wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, wykonania ich cieniutką nitką, na najmniejszym rozmiarowo szydełkiem jakie posiadałam i pomalowanie ich czerwonym lakierem do paznokci :D
Lakier, po naniesieniu kilku warstw, ślicznie się błyszczał, imitując doskonale ludzką posokę! 

Oto Władek wersja udoskonalona 2.0 :D : 



Na tym zdjęciu chyba najlepiej widać efekt krwawych ząbków :D
A to pozostałe zakładkowe maluchy: 




 

Zauważyłam, że te trzy wzory (plus Herman Brunner) cieszą się największym zainteresowaniem. 

Przesyłka dotarła do Pani Magdy cała i zdrowa, a skoro zamawiająca była zadowolona - to ja także :)

W związku z większą ilością wolnego czasu, zabrałam się za...ozdabianie moich szydełek! Ale o tym już niedługo :D

Pozdrawiamy was gorąco z M.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

"A zaczęło się od pokrowca..."

No to mamy rok 2013 :) Domniemana przepowiednia Majów się nie sprawdziła, Wigilia I Święta przebiegły jak należy, cudowne prezenty otrzymane :D W tym roku "Mikołaj" był bardzo szczodry, może nie ilościowo, ale doskonale wstrzelił się w prezentowe marzenia!!
M. postanowił spełnić jedno z największych i wręczył mi dyskografię Republiki. 13 płyt przepełnionych twórczością i głosem mojego umiłowanego Grzegorza Ciechowskiego. Była to dla mnie nie lada niespodzianka, ponieważ mój mężczyzna zapamiętał wypowiedzianą przeze mnie dość dawno wzmiankę, o chęci posiadania takiego zbioru. 
Rodzice poszli w nieco innym kierunku i postanowili spełnić moje życzenie "kuchenne", a była nim patelnia grillowa :) Nareszcie mogę robić pysznego kurczaka albo śniadaniowe grzanki :D
Babcia (znana z zamiłowania do robótek wszelakiej maści) postanowiła dołożyć się do mojego marzenia i sprezentować mi szydełka! Dzięki niej wzbogaciłam swoja kolekcje o rozmiary 7 mm, 9mm, 10 mm, 12 mm i małe: 0,5 , 0,55 , 0,6 , 0,7 , 0,75 , 0,85.

I tu smutny fakt - grube szydełka (oprócz 12) był kupowane w internetowej pasmanterii : i-pasmanteria.pl Zostały zamówione 20.12 i nie łudziłam się, że dotrą do mnie na Wigilię. Święta minęły i paczki ni widu ni słychu. Napisałam jedną wiadomość - nic. Dopiero po mailu napisanym dość "twardym" tonem i przytoczeniem punktów z regulaminu sklepu otrzymałam odpowiedź, że paczka została nadana niby 24.12 i co się z nią dzieje to nikt nie wie. Po moim kilkukrotnym upominaniu się, paczka dotarła. Okazało się jednak, że została nadana nie 24.12 a 2.01. Właściciel sklepu (który jak mi powiedział, sam nadaje paczki)  bezczelnie okłamywał mnie przez telefon i udawał, że nie wie co się z paczką stało. Wiem, że może nie powinnam tego załatwiać tu i w ten sposób, ale ostrzegam was przed jakimikolwiek zakupami na tym portalu.

Dość jednak o mnie! Pora pokazać wam kolejna przedświąteczną paczkę, którą zamówiła u mnie Pani Marta. Cała historia zaczęła się od prośby o zrobienie pokrowca na telefon. Pani Marta nadesłała mi jego zdjęcie i chciała, by ten wykonany przeze mnie był identyczny z tym na fotografii. Potem doszła prośba o kolejny pokrowiec, zrobiony na wzór znalezionego w internecie. W miarę pisania, dochodziły kolejne przedmioty i ostateczne zamówienie wyniosło: 
- Pokrowiec na telefon królik - raz,
- Pokrowiec na telefon ufo (wg. Pani Marty żaba :P) - raz
- Zakładka miś zwykły - raz
- Zakładka miś, przypominający maskotkę, którą zamawiająca otrzymała od męża - raz

Oto zdjęcia moich tworów:





Zamówienie dotarło przed Świętami i wiem, że Pani Marta jest z niego bardzo zadowolona :)
Mam nadzieję, że wam tez się spodobały!

Pozdrawiam was gorąco i mam nadzieję, że początek roku był dla was przychylny :)